"Pan Policjant"

Pan policjant przybył na miejsce zbrodni. Park miejski, oddalone od uliczek drzewko. A pod drzewkiem ciało leżące w plamie krwi, która na świat wydostała się przez wielką ranę na szyi ofiary. Normalnie pan policjant zaklasyfikowałby to jako samobójstwo, ale tym razem nie mógł. Ofiara nie miała przy sobie żadnego ostrego narzędzia. Przeszukał teren w promieniu kilometra i nic nie znalazł. Mogło to być tylko morderstwo. Ale powstawało kolejne pytanie. Dlaczego nikt nie zauważył tego lub nie usłyszał ewentualnego krzyku? Czyżby zwłoki zostały tam tylko wyrzucone? Nie, zakrwawiony teren temu zaprzecza. To musiało stać się na miejscu. Pan policjant stanął w cieniu drzewka i zamyślił się. Zaczął przyglądać się osobom będącym w parku, pomijając te stojące wkoło terenu odgrodzonego przez policje. Pan z psem, pani z gazeta, dziewczyna pisząca coś na kartce, dziadkowie grający w szachy. Wszystko wyglądało całkiem normalnie. Nagle, Pan policjant doznał olśnienia. Pomysł był wyjątkowo szalony, ale bardzo prawdopodobny. Rozglądnął się i znalazł potwierdzenie swoich domysłów. Niedaleko ciała leżała zakrwawiona kartka, zignorowana z powodu braku jakichkolwiek informacji na niej. Kartka została porwana przez wiatr i przecięła szyję ofiary. Kolejna sprawa, którą Pan policjant samodzielnie rozwiązał!

Komentarze