/ Teksty / Opowiadania / Miniatury
crm
2009-10-03 06:06:00

Oto mój dziennik, bezimiennego pustelnika przemierzającego nieskończony, niczym ludzka głupota, kosmos. Po wielu dniach podróży natrafiłem na pierwsze od dłuższego czasu zamieszkane okolice. Jest to rój małych planet, o ile te małe kamienie zasługują na takie określenie. Aż dziwne, że każda z nich ma własną atmosferę i warunki sprzyjające życiu. Po pobieżnych oględzinach zauważyłem, że każda z nich różni się od poprzedniej, mniej lub bardziej. Chyba pora na zapoznanie się z nimi dokładniej.

Nauka. A dokładniej 'nauka'. Oto co mieszkańcy tych planet cenią najbardziej. Całe ich społeczeństwo jest o nią oparte. Przez wiele wieków tylko ona się liczyła i każde próby zmienienia tego kończą się niezbyt ciekawie dla osobników myślących inaczej niż reszta społeczeństwa. Problem jednak tkwi w tutejszej definicji nauki. Ich 'nauka' jest bowiem tym, co w pozostałych zbadanych przeze mnie miejscach nazywa się magią. Tutaj jest dokładnie odwrotnie. Każdy kto zajmuje się maszynami i innymi niemagicznymi urządzeniami jest traktowany jak bandyta. Wyciągnięcie pudełka z zapałkami, które jakimś cudem zostały tutaj wymyślone, wywołuje panikę w promieniu kilku kilometrów, co w przypadku tutejszych planet może oznaczać nawet masową emigrację.

Przyglądnąłem się dokładniej społeczeństwu tego miejsca. Wygląda na to, że każda planeta ma własny ustrój, władców i prawa, ale wszystkie żyją w pokoju. Przeważnie. Ruch ludzi między nimi niczym nie jest ograniczany, o ile nie powiedzą inaczej mieszkańcy miejsc, które się odwiedza. Niektórzy są bardzo gościnni, inni nie całkiem.

Ludność jest podzielona na kilka warstw. Są naukowcy, specjaliści od nauki, oczywiście w tutejszym pojmowaniu. Mają oni największe przywileje, niezależnie od tego, o jakiej planecie mowa. Wszędzie niechęć do czarów jest taka sama, przeważnie. Są też cywile, osoby starające się żyć w miarę spokojnie. Czary i nauka ich nie interesują. No i jest też tak zwana Cała Reszta, osoby zajmujące się wcześniej wspomnianymi czarami. Wbrew temu, co można by sądzić, jest ich dość sporo. Ciężko spotkać kilku na jednej planecie, ale są tak sprytnie rozstawieni, że gdzie się nie pójdzie to na jakiegoś można trafić. O ile nie jest się przedstawicielem władzy. Cała Reszta doskonale opanowała zdolność krycia się.