/ Teksty / Opowiadania / Miniatury
crm
2012-04-16 20:48:00

- Co u licha...

Siedziałem już nie w milczeniu wpatrując się w zamieszanie, którego byłem przyczyną. Cały świat wywrócił się do góry nogami. Rzeki płynęły w stronę źródeł, pola uprawne podlewały deszcze a sama śmierć starała się uciec przed ludźmi. Zachodziłem w głowę szukając powodu tego wszystkiego, ale nie mogłem ustalić momentu, kiedy wszystko zaczęło iść źle.

Gdzie był mój błąd? Nie mam pojęcia. Możliwe, że błędem było wcielenie pomysłu w życie.

Spojrzałem na dowódcę armii wroga i stojące za nim legiony uzbrojonych po zęby wojowników, żądnych mojej krwi. Moja armia stała bez ruchu, nie wydając najmniejszego dźwięku. Jednak liczebnościowo tamci mieli przewagę, dość znaczną.

- Jesteś pewien, że nie chcesz tego jeszcze przedyskutować? - krzyknąłem w stronę dowódcy wroga.

- Za długo bawiłeś się naszym losem. Nie zmienimy swoich postanowień i sam dobrze o tym wiesz!

- Co, jeśli to jest dalszy ciąg moich zabaw? Może wcale nie udało wam się oswobodzić?

- Zamilcz! Twoje sztuczki już przestały na nas robić wrażenie! Powtarzam, sam dobrze o tym wiesz!

Miał rację. Sytuacja wymknęła się spod mojej kontroli. Skończył się czas rozmów. Podniosłem rękę i rozkazałem oddziałom zaatakować. Dwie armie rzuciły się w swoją stronę.

Stanąłem na uboczu i podziwiałem rozwój sytuacji. Kolejne słowa opisujące bitwę pojawiały się na ekranie komputera, postacie ginęły, krwiste słowa zalewały podłoże. Narrator rzucał niepewne spojrzenia w moją stronę, unosząc się nad równiną i niezauważenie przelatując między bohaterami.

Gdzie był mój błąd? Nie było żadnego błędu. Rzeczą naturalną jest, że w pewnym momencie postacie zaczynają żyć własnym życiem.

Zamknąłem plik, pogrążając stworzony świat w ciemności... co bynajmniej nie oznaczało jego końca.