/ Teksty / Recenzje
Don_Sotto
2011-12-31 19:02:00

Młodopolskie opowiadanie o dekadenckiej dyni

… czyli kolejna dynia – ta jednak zupełnie niegroźna, ale… czy na pewno? O tej grze jedno powiedzieć mogę na pewno – intryguje od ujrzenia tytułu, aż do samego końca. A czym właściwie jest? Myślę, że można określić ją jako swego rodzaju przykład visual novel – opowiada o człowieku, który na środku swego pokoju dostrzega dynię. Tak, dynię. Wzięła się ni stąd, ni zowąd. I po prostu leży. Czy jednak to niewinne warzywo jest dokładnie tym, na co wygląda? Tego nie możemy być pewni – być może to zwyczajna pułapka, sztuczka, mająca odwrócić uwagę od jej prawdziwej, demonicznej natury. Ktoś, kto nie miał wcześniej styczności z tą grą, na pewno w tej chwili nie jest w stanie stwierdzić, kto tu tak naprawdę zwariował – praca jednak stwarza niesamowity klimat, a narzędziem budowania świata zamkniętego w niewielkim pokoju z dynią na środku, w którym po prostu nie ma rzeczy pewnej na sto procent, jest… tekst, i to nie byle jaki. Jako ktoś, kto na co dzień studiuje literaturę, nie mogę zbagatelizować kunsztu tego króciutkiego opowiadania – autor gry używa niezwykle wymyślnych określeń, które wprowadzają nas do umysłu osoby psychicznie chorej lub przynajmniej mającej omamy… bo kto zdrowy śmiertelnie poważnie walczy z potworem w postaci drzwi czy okna, o dyni nie wspominając? Nie bez echa przechodzi tu H.P. Lovecraft – a tak mi się przynajmniej wydaje, bowiem poprzednia praca konkursowa tego autora („Wyspa”) nawiązuje bezpośrednio do jego twórczości – myślę więc, że bogate opisy przywidzeń bohatera „Młodopolskiego opowiadania…” są efektem lektury niejednej książki Lovecrafta, lub przynajmniej podobnej stylistycznie.


Gra wykorzystuje prosty silnik oparty na plikach zewnętrznych, który nie sprawia problemów i w swej roli sprawdza się znakomicie, grafika natomiast jest tu tylko i wyłącznie pomocniczym elementem, i to nie służącym do budowania klimatu, lecz… rozeznania w układzie pomieszczenia. A są to po prostu czarne kontury przedmiotów na białym tle, które, oprócz tekstu, jawią się nam na ekranie. Obrazek prosty, ale i staranny – i choć chciałoby się zobaczyć w tym miejscu utrzymaną w nienasyconych barwach ponurą i równie zagadkową ilustrację prosto spod tabletu magistra ASP, ten spełnia swoją rolę bardzo dobrze. Kurczę, ale jednak tamten od absolwenta ASP jest lepszy… No nic, zostawmy temat grafiki i przejdźmy do udźwiękowienia, którego nie ma. Tak, wiem, że brzmi to dosyć negatywnie, ale w tym konkretnym wypadku brak dźwięków i muzyki mogę uznać za plus. Całkiem możliwe, że źle dobrane mogłyby po prostu zdruzgotać świetny klimat gry, a tego byśmy nie chcieli, prawda?


Werdykt:


Gameplay (5) – trudno jest wcisnąć tak nietypową grę w ciasne, znormalizowane kategorie i wierzcie mi, nawet kolanem nie dałem rady. Jeśli mam jednak rozpatrywać ją w kontekście rozgrywki… tak, wciągnęła mnie, a czytanie kolejnych linijek wypowiedzi bohatera, które mieszały obiektywny świat z czeluściami jego wyobraźni nie pozwalało odejść mi od komputera. Już samo rozpisywanie się o tej grze robi mi smaka na kolejne zanurzenie się w niej – gdyby jednak była dłuższa… no cóż, na pocieszenie zostaje osiem zakończeń.


Grafika (4) – jak wcześniej wspomniałem, nie jest potrzebna autorowi do kreowania świata gry i pełni rolę czysto pomocniczą, wszystko odmalowywane jest za pomocą słowa, a akcję odtwarzamy sami w naszej wyobraźni (a niektóre sceny są całkiem trudne do odtworzenia w ten sposób!). Mimo wszystko, przydałby się tutaj profesjonalny obrazek dopracowany przynajmniej tak, jak sam tekst. A co mamy? Prostą, ale staranną ilustrację.


Udźwiękowienie (5) – i tu mały paradoks, bo za brak dźwięków wstawiam pięć. „What the fuck?!” – spytasz bojaźliwie. Spokojnie – już wyjaśniam. Samo bowiem podjęcie decyzji o charakterze udźwiękowienia jest niezwykle istotną pracą – niektórym grom pasuje ponury ambient, innym bogate dźwięki otoczenia, a „Młodopolskiemu opowiadaniu…”: cisza. Wstawienie muzyki bądź dźwięków mogłoby tylko zepsuć niesamowity klimat pracy albo przesunąć ciężar odtwarzania świata z wyobraźni gracza na aplikację i tu zaczęłyby się schody, bo oprawa audiowizualna tej gry nie jest w stanie tego zrobić. Obowiązek ten, czy raczej przyjemność, została przypisana naszej wyobraźni i była to jak najbardziej słuszna decyzja. Ale ta ilustracja magistra ASP byłaby genialna.


Klimat (5) – no i tu jest pies pogrzebany, cały ciąg paradoksów prowadzi dokładnie w to miejsce. Jak wspominałem wcześniej, klimat gry jest niesamowity, a autor odmalowuje nam świat za pomocą słowa. Grafika to minimum, choć staranne, a udźwiękowienie wspierające tworzenie dziwnej wręcz aury to zwykła cisza. Nic dodać, nic ująć, dyniowa visual novel to mój zdecydowany lider konkursu. Jedyne, czego mi w grze brakuje, to kilkudziesięciu dodatkowych minut wciągającej rozgrywki. I ilustracji magistra ASP. Albo doktora.


Wynik: 19 pkt.